– A ty znów leżysz i nie wiesz co masz
ze sobą zrobić? – westchnął znacząco, patrząc na jej zamknięte oczy.
– Tak wyszło – odpowiedziała po chwili
namysłu. – Miałam ochotę malować, napisać jakieś opowiadanie, poczytać książkę…
ale po chwili wszystko ze mnie zeszło i skończyłam tutaj.
– Zapuścisz niedługo korzenie na tym
łóżku, jak tak dalej pójdzie – stwierdził z niesmakiem.
Zeskoczył z parapetu, zamykając za sobą
okno i usiadł obok dziewczyny. Ujął jej dłoń w swoją i przyciągnął do siebie.
Uzyskał pożądany efekt. Rudowłosa podniosła się do pozycji siedzącej. Chłopak
przytulił ją. Poczuł, że tego potrzebowała, ponieważ wtuliła się w niego,
delikatnie wzdychając.
– Wiem co ci dobrze zrobi, skarbie –
wyszeptał jej do ucha.
– Hmm? – zamruczała.
– Podróż w niezwykłe miejsce…
Oderwała głowę od torsu chłopaka i
spojrzała na niego pytająco. On jedynie się uśmiechnął, pocałował ją w czoło i
wstał.
– Zaraz wszystko ci wyjaśnię.
Podszedł do szafy i wyjął z niej
fioletowy, puchowy kocyk i wielkiego pluszowego tygrysa. Położył wszystko na
łóżko. Zapalił wszelkie świeczki jakie dziewczyna miała w pokoju, dzięki czemu
wnętrze wypełniło się miękkim, ciepłym światłem. Noc stała się magiczna. Dziewczyna
patrzyła na to wszystko ze zdumieniem i radością. Pustka, która ją przed chwilą
opanowała zapełniła się wszelkimi pozytywnymi odczuciami, których ona sama nie
mogła sprecyzować.
Chłopak podszedł do łóżka, otulił ją
kocem i usadowił przy tygrysie. Sam zaś usiadł tak, że dziewczyna siedziała mu
na udach i opierała głowę o pluszaka. Jedną ręką głaskał swoją ukochaną
dziewczynę po włosach, a drugą splótł palcami z jej dłonią.
– Zaczynamy podróż – szepnął i złożył na
jej ustach gorący pocałunek. – Zamknij oczy i wsłuchaj się w mój głos… Szum fal
to jedyne co słyszysz – mówił jednostajnym, hipnotycznym tonem. – Wokół
dostrzegasz noc gwieździstą, później falisty, atramentowy ocean, mieniący się
światłem miliardów gwiazd. Czujesz pod bosymi stopami chłodny, wilgotny piasek.
Twoje ciało owiewa delikatna bryza. Ubrana jesteś jedynie w zwiewną koszulę na
ramiączkach. Twoje serce bije stałym, jednostajnym rytmem. Zamykasz na chwilę oczy
i pozwalasz by porwał cię wiatr. Niesie cię ponad oceanem, widzisz jak korony
drzew tańczą na wietrze, jak ponad tobą szare chmury ścigają się, a ty dryfujesz
w przestrzeni…
Pogrążona we śnie poruszyła się
delikatnie, a jej głowa opadła z grzbietu tygrysa na zgięcie jego ręki.
Przyciągnął ją delikatnie do siebie, tuląc ją.
– Kocham cię. – Ucałował ją w czoło, po
czym rozpłynął się niczym mgła.
Ahh, ależ romantycznie! Ja w zasadzie jestem totalnym przeciwieństwem romantyzmu i daleko mi do tego, przez co mój "chłop" ma ze mną pod górkę :P ale w zasadzie Twój tekst mi się podobał. Nie jest ckliwy, ani przesadny. Przyjemnie się go czytało. Och, i ten ocean. No chciałoby się tam być i poczuć tę bryzę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
-S.
A dziękuję pięknie za komentarz ^^
UsuńCieszę się, że wyszło delikatnie :)
Ja akurat jestem romantyczką pod każdym względem i narzeczony przez to właśnie też ma pod górkę ze mną haha