sobota, 28 stycznia 2017

Filozofia duszy 01

Życiem duszy śmierć – śmiercią narodziny



Śmierć.
Jest dla nas trudnym tematem, ponieważ doskonale zdajemy sobie sprawę z tego, że czeka ona na każdego. A, gdy już przyjdzie czas obejmuje nas swymi ramionami i prowadzi do...
Właśnie. Nie wiemy, gdzie. Obawiamy się, że gdy nasze serce zabije po raz ostatni, odejdziemy stąd, nie wiedząc tak naprawdę dokąd. Boimy się, co będzie, kiedy nas już nie będzie. Często zadajemy sobie pytanie: ,,czy z Nieba rzeczywiście będzie można zobaczyć swoją rodzinę? Bliskich? Spotkamy się ze zmarłymi?” Ale zaraz po tym nasuwa się kolejne pytanie: ,,czy Niebo rzeczywiście istnieje?
Chcemy wierzyć, że jest ,,życie po życiu”, ale czy wówczas śmierć miałaby jakikolwiek sens?
A co z piekielną otchłanią? Ogniem, który płonie tak mocno sprawia tak silny ból, jak wielkie i ciężkie były nasze grzechy? Dokładnie to samo, co z Niebem. Wielka niewiadoma. Tak naprawdę nie chcemy zaprzątać sobie tym ponurym tematem głowy. Chcemy cieszyć się każdym dniem, każdą chwilą. Nie ważne, smutną czy radosną. Po prostu każdą, bo nie wiemy ,,gdzie, co i jak, kiedy”. Tak naprawdę, każdy trzyma się Carpe Diem, nawet jeśli planuje swoją przyszłość na kilka czy kilkanaście lat w przód.
Jednakże każdy w głębi serca zadaje sobie mnóstwo pytań, na które chciałby znać odpowiedź już teraz, by się nie lękać.
Właśnie. Lęk. Strach. Nie obawiamy się jedynie tego co będzie nam towarzyszyło przy przechodzeniu na tamten świat. Ból, cierpienie. Przeraża nas, prawdopodobnie jeszcze bardziej, to co będzie po. Czy staniemy przed Jezusem Chrystusem? Lucyferem? A może nasze oczy zamkną się, by już nigdy się nie otworzyć? Może przez wieki będziemy dryfowali przez ciemność, albo po prostu nie będzie... nic.
Serce się zatrzyma, mózg przestanie pracować, sprawiając, że zapomnimy o takim drobnym fakcie. Życiu.
Odpowiedzi na te pytanie znają ci, co już odeszli…
A dusza jest jak autorka powieści, której rozpoczęcie własnego życia stanowi śmierć. Ale czy słowo śmierć jest tutaj adekwatne? Jeśli mówimy, że ktoś umarł mamy na myśli... śmierć. Jednak dla nas śmierć oznacza niebijące serce i niepracujący mózg.
A co z duszą? Z tą energią napędzającą całą machinę jaką jest ciało? Czy istnieje? To pytanie jest standardowe odnośnie wszystkiego, co nie pojęte. I jak to wszystko – opiera się na wierze.
Wiara w Niebo i Piekło – Naszego Stwórcę, wiara w życie po śmierci, wiara w duszę, która żyje po śmierci ciała. Jest to osobistą sprawą każdego z nas i nikt, ale to nikt nie może narzucić nikomu swoich poglądów.

Małe wyjaśnienie: – Zapewne zastanawiacie się co ja do cholery tu napisałam. Co to ma być?! To opowiadanie czy co? Otóż nie. Jak pisałam w pierwszym poście powitalnym, zamieszczam tu opowiadania i przemyślenia, rysunki – wszystko, co mnie najdzie i uwolnię to na papierze czy komputerze. Są na tym blogu trzy działy:
·        Kartka z pamiętnika
·        Cieniste koszmary
·        Filozofia duszy.
I to właśnie tejże filozofii duszy dotyczy dzisiejszy wpis. Nie jest to żadnym opowiadaniem, ale moim takim przemyśleniem, które powstało parę lat temu, właściwie to trzy lata temu podczas pisania rozprawki w trzeciej klasie GM na Polski dotyczącej „Oskara i Pani róży” (uwielbiam to c: ). Jestem taką skrytą w sobie artystyczną duszą po kilku przejściach życiowych, ale też dość wybuchową, ale nie o tym chcę mówić. Często zastanawiam się właśnie jak to jest/będzie, kiedy umrę, co się stanie później, czy trafię do Nieba, Piekła, Czyśćca, a może nigdzie?
Chciałabym też Was, drodzy czytelnicy skłonić do tego, aby nieco podyskutować, jeśli ktoś ma na to ochotę, wymienić się przemyśleniami, opiniami. :)

sobota, 7 stycznia 2017

Czas naładować wenę

     Okay. Od listopada nie pojawiło się nic nowego, ale zapewniam, że się pojawi. Nie wiem jednak na 100% kiedy to "objawienie" nastąpi. Dlatego też zawieszam bloga do... wakacji? Zapewniam, że do 30.czerwca.2017 coś się pojawi i będzie to Łza Anioła, które to opowiadanie pisałam na konkurs, a że jest to konkurs międzynarodowy (chwalę się) i wyniki będą jakoś w kwietniu, to do tego czasu nie mogę go opublikować.
     Mam też opowiadanie z serii Filozofia Dusz, ale jest ono niedopracowane i nieskończone, a że chwilowo poświęcam czas na naukę i doskonalenie moich Anielskich Dusz, to ten blog niestety musi poczuć się odrzucony przez swoją okrutną mamcię, która faworyzuje jedno ze swoich trojga dzieciątek.
     Moja wena na tego typu historię również nie ma się chwilowo dobrze, więc muszę ją naładować.
     Także... adios!
Do zobaczenia w czerwcu ;)